PICTORIBUS-ATQUE-POETIS
QUODLIBET-AUDENDI-SEMPER
FUIT-AEQUA-POTESTAS

QUINTUS HORATIUS FLACCUS

DIALOGUE-----DIARY-----E-PRUS-----ESSAY-----PHILOSOPHE-----POEMS2-----XOX

YOU TRANSLATE

15 grudnia 2007

Czas piszczałek

co zagląda przez okna tu
a spojrzenie odbicie z odbicia pali
trudno wciąż uciekać przed ręką
przed rosnącym pulsem

jeśli przyjdzie nam pląsać w korowodzie
buffo na chropawych deskach lub jarmarku
połyskliwych piszczałek w chwili przyklejania ust
nosa... przecież kres bywa początkiem

jeśli przyjdzie nam połykać ogień
w kruży mieszać piołun upadać
wiele razy... przecież nie ma innej drogi
tuż przed wschodem

16 listopada 2007

Poza oddechem

ławice głębiny pusta otchłań toczymy tędy
najmniejsze ziarnko po krawędziach pasmo
pióra

oczyszczać nie zostawiamy za sobą śladu
tylko oczyszczać z uwagą powściągnięciem
dotykamy
rozlewa się ogień

czy znak że na chwilę przed brzegiem
w nasyceniu światła sięgając poza sieć
trwamy
gipsowy odlew

będziemy biec
nic już nie powstrzyma nie zmusi nas
powracających tam
mgnienie

dynamis... ponad warstwami błękitu

18 października 2007

Narzut gipsowy

Aktorom nieustannego teatrum
Zielona Gęś Przedstawia

pobyt w tym miejscu
gdzieś na mapie pojawia się
i znika kraj te szalone wieczory
pełnia wrzawy lunapark ot publiczność
sama sobie takoż aktorzy

motocyklista więc w śmiertelnej beczce rzuca
zawroty ułamki sekund

lecą cykle gipsowe zwierzęta gipsowi ludzie
lśnią lukrowane figury padają od strzału
trofea
zdobycz zawsze można wymienić
na plastikowy pomiar cieczy czasu ciśnienia
tempo narasta należy się aprobata potrzebne
oklaski...

gdzieś na mapie pojawia się i znika kraj

3 października 2007

Pieter Brueghel do Trumniarzy

widzę jak osioł prostuje ucho więc przymuszony będzie
biegł na co te wstążki przy ogonie... lecz tym samym
doceniam wasz udział w kunszcie Trumniarze
składać trzeba uśmiech do uśmiechu aż na wieki
zaklęśnie twarz upozowana z biegłością portret
i maska dlatego ośmielam się pisać Trumniarze
bo znaczne podobieństwo między nami...

ale nie o podobieństwach traktować tu
pod pręgierzem piszę do was Trumniarze
od strony upływających godzinek przeliczanych
skromnych zapasów cukru i soli
nie wymęczcie zanadto osła trochę pofolgujcie
uwierzcie choć przeczuciom dla dobra procederu
ozdabiaczy rzetelnie wykonanej miniatury...
to także powód mojego wtrętu w te utwory
dystans przymglonego miesiąca nad obrotami
siego roku...

biedni więc kumotrzy rozlegli posturą gromadzonym
nadmiarem uwierzcie choć przeczuciom... inaczej rozetrze
młyński kamień zapowiedź sypiącej się mąki

2 czerwca 2007

Zatrzymany oddech

odrzućmy ten zbytek
nie nasze twory na ulicach
w gabinetach luster patrzmy
daleko więc kraje napełnianie
naczyń gdzie sypka struga sepii
na stole toczy się kielich
jeszcze raz ku zawirowaniu
będziemy dobywać z desek
struny zaklęcia wzrostu
gwar w ciemnych korytarzach
na Samothrake
chodźmy więc niedosłyszalnie
gdy pęknie nić w sekundzie
zatrzymany kołowrotek już nie
urodzeni

1 czerwca 2007

Olivier Messiaen, zarys drżenia

Olivier Messiaen partytura jest głębią
morza nie kończącej się podróży
na archipelagu
w błękitach niknącym lśnieniem
sedno tych łąk lotnych łach
otwiera
nie wie nikt gdzie zawracają ławice
gdzie zaklęśnie mrok
Olivier w jakiej pojawisz się postaci
czy przypinasz gwiazdę do czoła
przez chwilę są usta rozkręconej muszli
Olivier nie musimy czekać powrotów
trwa zatrzymany blask przejście
ukradkiem płetwa uderza w sen

29 maja 2007

Łamanie się chlebem

nie ma zbawienia we wsi
to jedenaście kilometrów za Czarnolasem
wysoko nad rzeką milczą ptaki
jestem u piekarza
postać suche dłonie brak bruzd
za plecami Demetra
nie umie on wyrobić zdania skupieni
nad zapachem pieca czekamy
pierwszą kromkę zatrzymam jeszcze nie
najpierw uwolnimy psa z łańcuchów
potem zagnamy krowę do obory
co tu więcej chronić przed złym okiem
jakiego Krzysztofa jaką Kerę...
nocą już w Zwoleniu koń wbiega na łąkę
dotyka chrapami gwiazd dalej ciągnie wóz

27 maja 2007

Nota o niepamiętanych

opowiem o ludziach
o których historia milczy
właśnie do nich należą kręgi
przyszli odeszli
oni przez chwilę tylko słyszą
w oddechu westchnienie i żal
np. ta umarła zdążyła uciec
przed sekcją do wnętrza świata
pod drżący listek
np. ten bez nogi były emeryt
zostawił protezę kurz poddasze
zaraz potem zburzono tę kamienicę
lub dziewczynka o modrych oczach
to marzenie by kupić całą torebkę
cukierków
lub biegnący chłopiec brudne ręce
od zbierania złomu sen o piłce
o zwycięstwie na polach

gdzie są cienie jaru co wypełni
pustkę po galaktykach
dlaczego

24 maja 2007

Cabinet Dr. Caligari

ze wszech miar pozdrawiam starych przyjaciół
szczególnie sekundanta mojego kraju
ba nawet przewodnika, bo wkłada tyle wysiłku
w prostowanie linijki lub w składanie trójkąta
tak więc w pomieszczeniach, w których płynie
nasz los dzięki niemu udaje się ulokować
piąty element, jeszcze nie szósty w istocie
gdy przyjdzie właściwy moment jego wybrańcy
zainscenizują okoliczności sprowokowane
lecz po co przesadzać, zasadniczo projekt
został wykonany, a sekundant naszego kraju
nawet nie zdjął białej rękawiczki, nie odchylił
poły długiego płaszcza, nie wyszedł poza krąg
złotej sadzawki
czy wobec tego wypada się dziwić

kwitną ogrody, bo rośnie zadowolenie, ludzie
rozpędzają się perłową limuzyną...

2 maja 2007

Alienus

uciekać mogę codziennie, by z dystansu patrzeć
na egzystencję ludzi mijanych, na wydarzenia
których nie znam przyczyny, stąd zakrzywiony
promień spectrum, czy też rozrzucone fragmenty
lustra, nie ma nawet czasu, by połączyć dwa
odłamki tego spojrzenia, a co dopiero wobec hipotezy
alternatywnych przestrzeni, ich umocowania, tak
jakby tuż za rogiem, co więc wypada czynić
lub ten nadmiar paradoksu gęstniejącej materii
nieprzejawionej materii... jaka w tym ulotność
płynność, ruch skrzydeł naszego życia, chce się
powiedzieć, wymuszona gracja to nasze bycie pośród
zaślubin Harmonii i dalej

uciekać mogę codziennie...

30 kwietnia 2007

Mgły na Elysion






















oto początek naszej drogi w mrokach przedświtu
ogarnia zimno i rozpacz, gdy opuszczamy poznane
miejsca, są to właściwie tylko wrażenia, co kiedyś
było rozrzucone, wyspy na archipelagu, skały białe
i szare, które wystają z oceanu, lecz nie będziemy
pamiętać, a także nikt nie zatrzyma spojrzenia,
mgła zakryje nasze sylwetki w lustrach, pokaże
maskę, gdy osiągniemy przełęcz, jak LaoTsy ponad
masywem